Władysław Grochowski, prezes Arche: Przyspieszam, gdy inni zwalniają

Udostępnij artykuł
W ostatnich latach zaskakuje nas otwarciami kolejnych obiektów. Portfolio tworzy obecnie 13. W większości – z uwagi na pasję do historii – powstają w zabytkach. Władysław Grochowski, prezes zarządu spółki Arche zaskakuje swoim niekonwencjonalnym podejściem do prowadzenia biznesu, ujmuje obojętnością do rzeczy przyziemnych, a także zachwyca szczerością. To z pewnością jedna z najbarwniejszych i najbardziej rozpoznawalnych postaci naszej branży, z którą mieliśmy ogromny zaszczyt porozmawiać.

Karolina Stępniak: Znajdujemy się w nowym Hotelu Arche Krakowska. To jeden z czterech obiektów otwartych w 2018 roku i już dwunasty w Państwa portfolio. Czy ten pociąg, do którego Pan jakiś czas temu wsiadł nie pędzi za szybko?
Władysław Grochowski: Teraz, będąc w wieku, w którym jestem, rzeczywiście przyspie­szyłem, bo chciałabym jeszcze trochę zrobić. No, a jak ten pociąg zaczął już tak szybko pędzić, to rzeczywiście trudno jest wyha­mować. Kiedyś było znacznie łatwiej zwolnić. Uzupełniając to co Pani powiedziała – w 2018 roku otworzyliśmy pięć obiektów. Ostatni przedwczoraj (18 grudnia – przyp. red.) w Łodzi.

A ma Pan postawiony cel, do którego dąży, czy każda ze stacji, pozostając już przy naszym pociągu, jest niespodzianką?
Jestem osobą, która w życiu specjalnie nie stawia sobie celów. Przyjmuję z serdecznością to, co każdy dzień mi przynosi. Z do­brodziejstwem inwentarza, wszystkimi niespodziankami – lep­szymi i gorszymi. Cieszę się z każdego dnia i żyję daną chwilą.

Władysław Grochowski o początkach w branży

Czy pamięta Pan dzień lub moment, w którym zdecydował się na wejście w branżę hotelarską – było to około 20 lat temu? Czy był to przełomowy okres, czy raczej naturalny krok w rozwoju działalności firmy Arche?
Nigdy nie myślałem o branży hotelarskiej w kontekście kolejnej działalności biznesowej. Pierwszy obiekt był czystym przypad­kiem. Posiadaliśmy nieduży biurowiec w Siedlcach i nie wiedzie­liśmy co z nim zrobić. Mogliśmy wyburzyć lub stworzyć nieduży hotel. Wybraliśmy tę drugą opcję. Początkowo było to 30 pokoi, później obiekt rozbudowaliśmy o kolejne. I tak przez lata ten hotel funkcjonował. Szczerze przyznam, trochę amatorsko, ale to pozwoliło nam choć w minimalnej skali poznać tę branżę. Później – ze względu na moją pasję do zabytków – pojawił się Pałac Łochów, następnie dawna fabryka papierosów w Łodzi, wybudowaliśmy obiekt w Warszawie. I tak tworzyło się portfo­lio. Każda realizacja wynikała raczej z konieczności, np. w danym momencie lub lokalizacji było już za dużo mieszkań, wtedy in­westowaliśmy w obiekty hotelarskie.

Czy zaczynając i przy każdej kolejnej inwestycji, szukał Pan pomocy lub porad u innych, działających już w tej branży od lat?
Nie, nigdy. Wszystkie moje realizacje w tym sektorze były oparte raczej na intuicji. W ogóle wolę uczyć się na własnych błędach, niż szkolić czy pytać. Dla mnie jest to mało interesu­jące. Lubię wyzwania i niespodzianki, lubię obserwować jak to później funkcjonuje. Fascynuje mnie to. Wydaje mi się też, że jak zupełny laik wchodzi w jakąś branżę – tak jak było z nami w hotelarstwie i gastronomii – często zauważa aspekty i nowe możliwości, których Ci, działający w niej już od lat, nie widzą. To jest zdecydowanie ciekawsze.

Kolekcja, czyli…

Niedawno w kontekście portfolio hoteli Arche pojawiło się określenie Kolekcja. Co się pod tym kryje? Czy to jest krok do stworzenia polskiej sieci hotelowej?
Na razie jest to jeszcze nieduża sieć, choć mam nadzieję, że bę­dzie rosła. Trochę już przez te lata się nauczyliśmy, popełniliśmy sporo błędów i ponieśliśmy niepotrzebne koszty. Teraz myślę, że jest czas, aby zacząć to konsumować. Naszym podstawowym założeniem jest, aby każdy projekt był inny. Planujemy także, aby co najmniej połowa dotyczyła zabytków.
Na pewno wartością dodaną u nas są emocje. Chciałabym, aby każdy gość przeżywał coś niespotykanego, indywidualnego, np. kontakt ze sztuką. Nawiązując do lokalizacji w wybranych obiektach będziemy także tworzyć muzea Arche, ponieważ w każdym miejscu mamy bardzo dużo wykopalisk archeologicz­nych. To na pewno wyróżni nas od innych i umożliwi gościom przeżycie czegoś wyjątkowego.
Kolejna ważna kwestia to wartości, którymi się kierujemy. Świadomie i odpowiedzialnie podchodzimy do świata oraz rze­czywistości.

Czy stworzenie Kolekcji miało na celu wykreowanie marketingowej spójności, czy także wpłynęło na kwestie operacyjne?
Raczej nie miało na celu stworzenia spójności. Jakiejkolwiek (śmiech). Wiadomo, że dobrze byłoby to wszystko jakoś połą­czyć, uporządkować, wdrożyć procedury. Jednak moja natura bałaganiarza mi na to nie pozwala, także w pracy. Od innych też tego nie wymagam. Pracuję w chaosie, głównie improwizując. Ale tak jest dobrze.

Można powiedzieć, że to Panu pomaga…
Tak, jak najbardziej. Myślę, że potrzeba nam więcej swobody. Niektórzy mówią, że Arche to tzw. firma turkusowa. Może i tak. Ważne, abyśmy w luźniej atmosferze, bawili się tym co robimy.

Czyli nie będzie jednej struktury, zarządzania przez jedną osobę? Raczej stawia Pan na niezależność każdego z obiektów, tak?
Pomoc z centrali dla poszczególnych dyrektorów zawsze jest. Dodatkowo ja po trosze doglądam wszystkiego. Jednak doce­lowo każdy obiekt ma być odrębny, funkcjonować niezależnie od innych.

O zarządzaniu i planach

Na czym polega to doglądanie? Czy wprowadza Pan swoje poprawki np. w wystroju wnętrz, czy może w samym zarządzaniu? Jak często bywa Pan w swoich obiektach?
Ogólnie zarządzanie zostawiam dyrektorom. Daję im wolną rękę w prowadzeniu obiektu i wprowadzaniu zmian. Kilka razy w roku bywam w hotelach, np. w Częstochowie byłem w tym roku trzy razy – tak mi powiedzieli pracownicy, choć myślałem, że wizyt było więcej. Ja żyję trochę w innym świecie. Tylko cza­sami wyjeżdżam z miejsca, w którym mieszkam. Staram się jak najrzadziej.

Czy ma Pan wśród hoteli swój ulubiony, czy może któryś z planowanych dopiero takim będzie?
Raczej nie zastanawiałem się nad tym. Z zasady nie przywiązuję wagi do obiektów, przedmiotów, do rzeczy materialnych. Choć jeśli miałbym wskazać, to myślę, że takim najciekawszym pro­jektem będzie Cukrownia Żnin. Dajemy nowe życie obiektowi, który tak naprawdę byłby do wyburzenia. Nikt by sobie z tym nie poradził. Chyba, że tzw. budżetówka. My zajmujemy się tym komercyjnie. Bierzemy kredyt i liczymy, że zarobi na siebie. Ta­kich projektów raczej na świecie nie ma.

A hotel w jakiej lokalizacji jeszcze się Panu marzy?
W więzieniu na pewno, są jeszcze dobre w centrach miast, np. w Siedlcach. Także młynach, innych pofabrycznych obiektach.

Czy myśli Władysław Grochowski myśli o wyjściu z siecią poza granice Polski?
Tak, oczywiście. Zakładamy rozwój niezależnie od lokalizacji. Choć na razie skupiamy się na Polsce, bo tu jest jeszcze wiele do zrobienia w kontekście chociażby rewitalizacji zabytkowych obiektów. Gdybyśmy jednak podjęli decyzję o wyjściu poza nasz kraj, to zdecydowanie na Wschód, np. Białoruś, Ukraina. Te kli­maty są mi bliższe.

Czego możemy się spodziewać po Arche w najbliższym czasie?
W 2019 rozpoczniemy osiem inwestycji. Obecnie prowadzimy kilka m.in. Cukrownia Żnin, ruszyliśmy także w Pile. Nasze ko­lejne plany obejmują dwa hotele we Wrocławiu: w klasztorze i przy lotnisku, Dwór Uphagena w Gdańsku, Drohiczyn, koszary w Białymstoku, gdzie znajduje się areszt, w którym będą pokoje na wzór dawnych cel. Otrzymaliśmy także pozwolenie na budo­wę nowego hotelu w Krakowie. Będziemy również powiększać bazę noclegową w Łochowie. Zależy mi na rozwoju w średnich, a nawet mniejszych miastach.

Władysław Grochowski o obiektach

W jaki sposób wyszukuje Pan te zabytkowe, niezwykłe obiekty czy lokalizacje, a może to one znajdują Pana?
Właśnie, raczej to one znajdują mnie. Specjalnie ich nie szukam. Moje wybory są spontaniczne, podyktowane emocjami. Choć np. inwestycja w Janowie Podlaskim była zaplanowana. Po pierwszym zabytkowym obiekcie – Pałac Łochów, wiedziałem, że chcę stworzyć kolejne. Sporo błędów na początku popełnili­śmy i chciałem ponownie zmierzyć się z wyzwaniem jakim jest miejsce zabytkowe, już posiadając nieco doświadczenia i wie­dzy. Wiedziałem, że chcę zrealizować na Wschodzie jeszcze trzy obiekty – każdy w innym województwie. W Podlaskiem miał być Drohiczyn, a w Lubelskiem właśnie Janów. Pierwsza z tych inwestycji przez wiele lat była zawieszona, m.in. ze względu na kwestie formalne związane z programem Natura 2000. Teraz jednak już możemy zbliżyć się do rzeki Bug i realizować ten projekt, który zakłada pięciogwiazdkowy hotel. Myślę, że to też będzie wyjątkowy na skalę światową obiekt, który nie mógłby powstać nigdzie indziej. Przyjeżdżając do niego, będzie można go nawet nie zauważyć. Tak będzie ukryty w naturze.
O zamku w Janowie dowiedziałem się, gdy został wystawio­ny na sprzedaż przez kurię. Za pierwszym razem nie udało mi się go kupić. Dopiero pozyskałem go…

Rozmawiała Karolina Stępniak

CAŁY WYWIAD PUBLIKUJEMY W:

ŚWIAT HOTELI
LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2018
> kliknij, aby się zapoznać się z pełnym wydaniem <

© BROG B2B Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp.k.
Dalsze rozpowszechnianie powyższego materiału jest zabronione.

Karolina Stępniak

Redaktor naczelna Świat Hoteli, redaktor Horecanet.pl, Sweets & Coffee, współorganizatorka Forum Rynku Hotelarskiego PROFIT HOTEL®, dyrektor wydawnicza, współwłaścicielka BROG B2B. Absolwentka wydziału dziennikarstwa Collegium Civitas w Warszawie. Doświadczenie zdobywała w takich pismach jak Gazeta Wyborcza i Życie Warszawy. Z firmą BROG Media (później BROG Marketing i BROG B2B) związana od grudnia 2010 roku. Początkowo jako dziennikarz w czasopismach Świat Hoteli i Nowości Gastronomiczne oraz portalu Horecanet.pl. Od lutego 2013 pełni funkcję redaktor naczelnej Świata Hoteli, a od stycznia 2018 roku dyrektor wydawniczej i współwłaścicielki wydawnictwa BROG B2B. Jest również współorganizatorką Forum Rynku Hotelarskiego Profit Hotel, a także odpowiedzialna za tworzenie portalu Horecanet.pl oraz współorganizację Forum Rynku Gastronomicznego Food Business Forum i Forum Rynku Kawiarni, Cukierni, Lodziarni, Piekarni Sweets & Coffee. Jest także wykładowczynią i członkinią Rady Biznesu Szkoły Głównej Turystyki i Hotelarstwa Vistula. Interesuje się polskim rynkiem hotelarskim i gastronomicznym. Prywatnie uwielbia sport, w szczególności bieganie, poza tym dobrą kuchnię i polskie kino. Szczęśliwa partnerka i mama Łucji.

Opublikowano: 10.01.2019
Aktualizacja: 27.01.2022