Ostatnie spotkania i rozmowy z osobami reprezentującymi najwyższe szczeble struktur hotelowych skłoniły mnie do swoistej refleksji na temat, który dzisiaj wydaje się być niezwykle istotny, głównie przez swój wpływ na budowanie, utrzymanie i efektywne prowadzenie zespołów. Tych, które niestety coraz częściej definiowane są jako nieidealne, niewystarczająco efektywne i zdecydowanie niepełne…
Klasa lidera, charyzma i autentyczność to nie są cechy, których można się nauczyć podczas jednego ze szkoleń. Na początku mojej drogi zawodowej zafascynowało mnie, jak ogromne umiejętności interpersonalne posiadały osoby, które stały się dla mnie na długo wzorem do naśladowania. Kompetencje skutecznego przywódcy odgrywają bardzo istotną rolę, osobowość GMa także, jest jednak jeszcze coś co decyduje o tym jaka atmosfera pracy panuje w grupie, jak częste są rotacje i czy kreatywność ma szansę ujrzeć światło dzienne. Zatem, co konkretnie osoba stojąca najwyżej w strukturze organizacyjnej, może zrobić, aby pomimo niekoniecznie sprzyjających warunków funkcjonowania nie stracić, a budować i rozszerzać wpływ kultury organizacyjnej stymulującej dążenie do zaangażowania, odpowiedzialności za rezultat i prężnych działań każdego członka zespołu?
Decydującym czynnikiem, którego deficyt dominuje w większości miejsc pracy, a także coraz częściej w życiu prywatnym, jest wspierające otoczenie. Tak, to właśnie od tego elementu, w połączeniu z konsekwencją, cierpliwości i wytrwałością pozostałych działań, wszystko się zaczyna. Potrzeba bezpieczeństwa, dążenie do bycia częścią czegoś większego, akceptacja grupy, możliwości doświadczania i popełniania błędów w środowisku pełnym zaufania, wspólnie stanowią skutecznie pomijany punkt wyjścia. Dzisiaj, wolimy skupić się na jednoznacznych cechach zapewniających skuteczne przewodzenie, „wyuczyć się” ich i wypatrywać efektów już kolejnego dnia. Niestety, równie szybko przychodzi rozczarowanie „bo coś nie działa”.
Zmiany i agresywność otoczenia, wewnątrz i na zewnątrz struktury, pozbawiły nas wszystkich podstawowej wartości wynikającej z bycia członkiem organizacji, podstawowej wartości niezwykle istotnej dla budowania trwałych i kompetentnych zespołów, pozbawiły nas wspierającego otoczenia. Wystarczy spojrzeć na te miejsca pracy, które od lat prowadzone są przez jednego lidera, na osoby, których staż pracy w danym miejscu jest dłuższy niż trzy lata, poczuć satysfakcję i swoistą energię wypełniającą hotel. Każdy człowiek ma ogromną potrzebę funkcjonowania w otoczeniu, które zna, w którym czuje się bezpiecznie i w którym może wzrastać bez obawy bycia ocenianym czy sterowanym. I tutaj, tak samo jak przy pozostałych elementach, wszystko zaczyna się od osoby znajdującej się na szczycie organizacji. Od tego czy dyrektor ma szansę dzielić się swoimi wątpliwościami, wyzwaniami z osobami szczerze wspierającymi się wzajemnie, czy może każdego dnia odgrywa rolę osoby „najmądrzejszej w pokoju”, bo przecież każdy lider taką postawę powinien reprezentować.
Zacznijmy od siebie
Oczywiście, nie mamy wpływu na to, co dzieje się poza nami, na decyzje o odejściu współpracowników czy przemian, które związane są z dokonującą się transformacją rynku, deficytem odpowiednio przygotowanej kadry. Te elementy trzeba po prostu zauważyć, zaakceptować i w tym samym momencie zadecydować o uelastycznieniu własnej postawy, otworzyć się na nowe szanse i możliwości, które równie często pojawiają się w szybko ewoluującej rzeczywistości. Najczęściej zmiany postrzegane są przez pryzmat konieczności radzenia sobie z problemami, których wcześniej nie było (lub nie w takim natężeniu), co nie zmienia faktu, że przecież trzeba im sprostać. A rzeczywistość przynosi także szanse, których skutecznie nie zauważamy zamykając się tak bardzo na znaną codzienność. Codzienność, z którą ciężko się rozstać. Dodatkowo, demonstrując to poprzez usztywnienie własnej postawy i zachowań, szukając poparcia dla własnych racji w gronie osób, które oczywiście zgodzą się z nami zapominając, że to różnice zdań, a czasami nawet konflikty prowadzą do najlepszych rozwiązań. Atmosferę do takiej rozmowy, dyskusji nie zbudujemy bez realnej więzi, trwale i czasami przez lata pielęgnowanej atmosfery zaufania. Bez wspólnych przeżyć, celebrowanych osiągnięć. Coraz częściej tworzące się sztuczne koła wzajemnej adoracji i niepohamowana potrzeba bycia ich częścią, to nic innego jak strach przez pozostaniem wykluczonym, a nie pęd ku rozwojowi i kolejnym wyzwaniom pokonywanym na nowe sposoby. Oczywiście istnieją formy, które zbliżają prawdziwie, ich członkowie korzystają z efektu synergii. Jednak znowu, nie ma to nic wspólnego z przebrzmiałymi akcjami hucznie komentowanymi…
Autorem jest Marta Kustosz
hotelarz
coach rozwoju zawodowego
właścicielka Praktyka Zmian
Tekst został przygotowany specjalnie dla naszej redakcji
Całą treść publikujemy w naszym czasopiśmie
ŚWIAT HOTELI: kwiecień-maj 2019
> kliknij, aby się zapoznać się z pełnym wydaniem<
© BROG B2B Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp.k.
Dalsze rozpowszechnianie powyższego materiału jest zabronione.