Olga Semeniuk: Patrzymy na możliwość otwarcia ogródków gastronomicznych

Udostępnij artykuł
Wiceminister rozwoju, pracy i technologii była gościem Radia ZET. W czasie rozmowy z Beatą Lubecką skomentowała aktualne obostrzenia oraz odniosła się do sytuacji najbardziej poszkodowanych branży.
Źródło: gov.pl

Protokoły sanitarne dla branży weselnej już istnieją. Były przedmiotem dyskusji w ubiegłym tygodniu. Pragnę przypomnieć, że instrumenty wsparcia z PFR-u w znaczącym stopniu trafiają do gastronomii. Jesteśmy świadomi i sami liczymy dni, jak długo jest już zamknięta. Pomoc bazująca na kodach PKD jest najlepszym systemem, jaki mógł zostać stworzony. Patrzymy na możliwość otwierania ogródków, funkcjonowania na otwartej przestrzeni. Musimy uzbroić się w cierpliwość. Zrobiliśmy krok do tyłu, jeśli chodzi o zamknięcie województwa. Mam nadzieję, że nie będzie dotyczyło to innych regionów. Sytuacja u sąsiadów w Europie jest, jaka jest i Polska musi się do niej dostosować – powiedziała Olga Semeniuk.

Jedna osoba przy stoliku?

Wiceminister została zapytana przez słuchacza też m.in. o to, dlaczego nie można otworzyć restauracji pod warunkiem, że przy stoliku będzie zasiadała na przykład jedna osoba. Semeniuk dodała, że restauratorzy nie byliby zainteresowani takim rozwiązaniem, ponieważ nie byłoby ono dla nich opłacalne. Dodatkowo, nadal funkcjonuje sprzedaż na wynos, mimo że nie jest tak dochodowa.

Nam nie chodzi o to, żeby zamykać gospodarkę i robić na złość przedsiębiorcom. Chodzi o transmisję poziomą wirusa, rozprzestrzenianie się go w zamkniętych pomieszczeniach. O tym mówi nie tylko polski rząd, ale wszystkie, które zmagają się z pandemią. W momencie kumulacji, nawet kilku osób w restauracji, nawet w podwyższonym reżimie sanitarnym może dojść do transmisji. Takie badania, które będą wskazywały na konkretne miejsca, w których dochodzi do rozprzestrzeniania, nie powstały. Pewnie jeszcze długo nie powstaną. Jednak wiemy na pewno, że w zamkniętym pomieszczeniu, gdzie dochodzi do spotkań towarzyskich, a restauracje takimi są, gdzie dochodzi do dłuższego czasu przebywania. Niestety mamy podwyższone ryzyko zarażania – powiedziała wiceminister.

Jedna ze słuchaczek zapytała: Czy nie uważa pani, że gdyby pomoc państwa i tarcz była wystarczająca to przedsiębiorcy nie musieliby się buntować i otwierać pomimo zakazów?

Odwrócę pytanie. Gdyby pomoc z budżetu państwa na poziomie prawie 190 mld zł nie była wystarczająca, to myślę, że na ulicach mielibyśmy zdecydowanie większą liczbę protestujących przedsiębiorców. Dodatkowo, gdyby te pieniądze nie trafiały do przedsiębiorców to dzisiaj nie rozmawiałabym już z firmami, tylko z obywatelami. Oznacza to, że biznesy funkcjonują i starają się utrzymać płynność, jeśli chodzi o zatrudnienie – odpowiedziała Olga Semeniuk.

© BROG B2B Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp.k.
Dalsze rozpowszechnianie powyższego materiału jest zabronione.

Opublikowano: 01.03.2021
Aktualizacja: 02.03.2021