Food halle zyskują na popularności

Udostępnij artykuł

[SPECJALNIE DLA NAS] Kto miał chociaż raz problem z wyborem restauracji odpowiadającej upodobaniom wszystkich ludzi w większej grupie, niech podniesie rękę. W kluczowym momencie zwykle okazuje się, że jedna osoba ma ochotę na pizzę. Druga nie może jeść glutenu. Trzecia zjadłaby coś lekkiego, a czwarta potrzebuje konkretnego posiłku, ponieważ przez cały dzień nie zdążyła nic zjeść. Z pomocą w takich sytuacjach przychodzą food halle. Oferują bogaty wybór konceptów kulinarnych pod jednym dachem i jedną wspólną strefę konsumpcyjną. W czym jeszcze tkwi fenomen food halli? – zastanawia się Katarzyna Westrych-Pavy, współwłaścicielka 370Studio.

Od niespełna dekady food halle zyskują na popularności, ich korzenie jednakże sięgają znacznie wcześniej. Wywodzą się z tradycyjnych targowisk. Popularnych szczególnie w krajach śródziemnomorskich, na których od setek lat (pierwsze wzmianki pojawiają się już w starożytnym Rzymie) sprzedawano produkty spożywcze od lokalnych producentów. Każdy, kto był chociaż raz we Włoszech, Hiszpanii czy Francji z pewnością widział fenomen mercato/ mercado/ marché. Opanowują place i uliczki miast od wczesnych godzin porannych, by popołudniu przestrzeń tę zwolnić stolikom restauracji (np. słynna Vucciria w Palermo na Sycylii). W miejscach tych, obok straganów ze świeżymi rybami, mięsem, produktami rolnymi i lokalnymi serami, można znaleźć również przygotowane na świeżo smakołyki, gotowe do zjedzenia na szybko na miejscu. Zaopatrują nie tylko okolicznych mieszkańców, ale wzbogacone niejednokrotnie o dzieła lokalnych artystów i rzemieślników, stanowią również atrakcję dla turystów.

Namiastka tego, co było kiedyś

Obecnie takie „plenerowe” targowiska są wydarzeniem cyklicznym i odbywają się zazwyczaj raz w tygodniu, dawniej handel uliczny był codziennością. Punktem przełomowym był koniec XIX w. Przyniósł duże możliwości architektoniczne. Dzięki lekkim konstrukcjom stalowym możliwe stało się budowanie spektakularnych zadaszonych obiektów wielkopowierzchniowych. Obok wspaniałych dworców, oranżerii i muzeów zaczęły powstawać więc również hale targowe. Uznano je za rozwiązanie nie tylko porządkujące przestrzeń publiczną, ale w dużej mierze po prostu bardziej higieniczne niż handel żywnością na ulicy. Dzięki nowym możliwościom przestrzennym, hale targowe oprócz rozmaitych straganów oferowały również małe punkty gastronomiczne. Można było w nich zasmakować przekąsek powstałych na świeżo, z produktów sprzedawanych często w tym samym stoisku. Do najbardziej znanych obiektów tego typu z pewnością trzeba zaliczyć Mercat de la Boqueria w Barcelonie czy Mercato di Sant’ Ambrogio we Florencji. Oba liczące po kilkanaście tysięcy mkw. pełne kolorów, smaków i zapachów pobudzają najbardziej wybredne kubki smakowe.

Hale targowe świetnym rozwiązaniem, ale do czasu

W okolicach roku 2000, przy umacniającym się trendzie na supermarkety i galerie handlowe, liczne XIX-wieczne hale zaczęto uznawać za nierentowne. Zanim podjęto jednak decyzję o ich zupełnym zamknięciu czy przekształceniu, zaczęli pojawiać się pomysłowi inwestorzy. Postanowili je reaktywować, wzbogacając o nowe funkcje i opierając ich nową ofertę w coraz większym wymiarze o gastronomię. Tak oto berlińska Arminius Marthalle w dzielnicy Moabit, której groziło zamknięcie, stała się jednym z najbardziej tętniących życiem ośrodków.

Podobnie w przypadku lizbońskiego Mercato da Ribiera, który obecnie jest nowym centrum kultury i rekreacji społeczności lokalnej. Przykład lizboński jest szczególnie ciekawy. Mieszczący się wewnątrz „Time Out Market” (otwarty w maju 2014 roku) był pionierem food halli, które znamy dziś i które stały się silnym międzynarodowym trendem. Cztery lata po otwarciu osiągnął wynik 4 milionów odwiedzających. Rok później stał się projektem o skali światowej i powstały jego siostrzane oddziały w Miami, Nowym Jorku, Bostonie, Chicago i Montrealu. W 2018r. otrzymał prestiżową nagrodę „The Hamburg Foodservice Award” uznawaną za branżowego „Oscara” za „jeden z najbardziej wizjonerskich konceptów w europejskim sektorze foodservice”.

W tym samym czasie w różnych zakątkach Europy zaczęto przekształcać stare obiekty kubaturowe na hale gastronomiczne (flagowe Foodhallen w opuszczonej zajezdni tramwajowej w Amsterdamie).

Wspólny mianownik zawsze pozostawał ten sam – różne koncepty gastronomiczne wzbogacone o lokalne produkty i rzemiosło pod jednym dachem. Prostota, niezobowiązujący styl, przystępne ceny i duży nacisk kładziony na jakość serwowanego jedzenia.

Sukces food halli na wielu poziomach

Po pierwsze, optymalizacja finansowa. Często to właśnie koszty związane z prowadzeniem własnego obiektu gastronomicznego są główną barierą wypłynięcia na szerokie wody szczególnie dla małych streetowych brandów. Skupienie pod jednym dachem wielu restauratorów, a co za tym idzie podział kosztów, pomaga obniżyć jednostkowy koszt prowadzenia własnego obiektu gastronomicznego. Tym samym sprzyja rozwojowi nowych konceptów, często będących spełnieniem marzeń prawdziwych pasjonatów. Wiadomo, że nic tak nie poprawia ruchu i biznesu, jak konkurencja. Skupienie wszystkich potencjalnych klientów w jednym miejscu to strzał w dziesiątkę. Z kolei pasja, zaangażowanie i szczerość to wartości, których konsumenci coraz częściej szukają i są one motorem ich wyborów.

Po drugie – duża różnorodność smaków oraz szeroko pojętej oferty (lunche dla pracowników biur, happy hours/ aperitivo na dekompresję w towarzystwie po pracy, weekendowe eventy rodzinne) sprawiają, że każdy znajdzie w takich miejscach coś dla siebie.

Po trzecie, i szczególnie istotne: popularność food halli przyczyniła się do rewitalizacji wielu zabytkowych i ciekawych architektonicznie obiektów. Przez dziesiątki lat stały opuszczone (lub słabo zarządzane) i ulegały stopniowej degradacji. Rewitalizacja przebiegająca… Cały tekst publikujemy w NOWOŚCI GASTRONOMICZNE maj – czerwiec 2022. Kliknij, aby zapoznać się z pełnym wydaniem.

© BROG B2B Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp.k.
Dalsze rozpowszechnianie powyższego materiału jest zabronione.

Milena Kaszuba-Janus

Redaktor naczelna Nowości Gastronomiczne, redaktor Horecanet.pl, Sweets & Coffee, współorganizatorka Forum Rynku Gastronomicznego Food Business Forum. Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Z wydawnictwem BROG B2B związana od ponad czterech lat, gdzie od września 2018 pełni funkcję redaktor naczelnej Nowości Gastronomicznych oraz redaktor portalu Horecanet.pl i magazynu Sweets & Coffee. Współorganizuje najważniejsze wydarzenie dla branży gastronomicznej Food Business Forum. Odpowiada za dobór tematów dyskusji oraz podnoszenie jakości wydarzenia pod kątem merytorycznym. Dba także o różnorodność panelistów i prelegentów. Przeprowadziła wywiady m.in. z Karolem Okrasą, Arturem Jarczyńskim czy Andreą Camastrą. Prywatnie szczęśliwa żona, fanka czekolady i dobrej kuchni, miłośniczka zumby, literatury grozy i Justina Timberlake’a.

Opublikowano: 11.08.2022
Aktualizacja: 11.08.2022