Daniel Błaszkiewicz: Dyrektorem staję się każdego dnia

Udostępnij artykuł

[TYLKO U NAS] Zanim trafił do hotelarstwa znał je tylko z amerykańskich filmów. Skończył ekonomię i to z nią chciał wiązać swoją przyszłość. Jednak los miał wobec niego zupełnie inne plany… Daniel Błaszkiewicz, dyrektor generalny Hotelu Anders w Starych Jabłonkach, od 18 lat związany jest z branżą i tym samym obiektem. Jaki jest i dlaczego tak konsekwentny, pragmatyczny, ambitny oraz niebywale dowcipny? O tym dowiecie się już Państwo z naszej rozmowy.

Daniel Błaszkiewicz
Daniel Błaszkiewicz, Hotel Anders, Fot.: Karolina Jóźwiak

Właśnie minęło 18 lat od rozpoczęcia przez Ciebie pracy w Hotelu Anders. Można powiedzieć, że jesteś pełnoletnim pracownikiem tego obiektu. To chyba dosyć spory dystans?

Przyznam szczerze, że z mojego punktu widzenia, to nie jest za długi czas. Na pewno spotykałem się z opiniami innych, że co jakiś czas powinno zmieniać się miejsce pracy, żeby się rozwi­jać i szukać nowych wyzwań. Dla nich praca przez 18 lat w jed­nym miejscu, jest sytuacją niedopuszczalną. Jednak jeśli miej­sce, z którym jesteś związany, oferuje możliwości rozwoju oraz awansu i cały czas stawia przed tobą kolejne wyzwania, stwarza warunki, w których możesz czuć się dobrze, a poza tym włącza w proces decyzyjny, to po co cokolwiek zmieniać? Poza tym, to czasem wygląda tak, jak w przysłowiu, że „Trawa jest zawsze bardziej zielona u sąsiada”.

Niektórzy mogą mieć poczucie, że boję się zmian. Że mam taką ciepłą posadkę, z której mnie nie wyrzucą. Muszę powiedzieć, że jeśli kiedykolwiek liczyłbym na jakieś szczególne względy pana Andrzeja Dowgiałło (właściciel hotelu – przyp. red.) lub Tomasza (Dowgiałło, prezesa hotelu – przyp. red.) to już dawno by mnie tu nie było. Nawet liczyłem i liczę na to, że nie będzie mi pobłażane. Chcę dobrze wykonywać swoją pracę i być za nią oceniany.

Jak zatem świętowałeś osiemnastkę?

Nie ukrywam, że ja chyba nie potrafię świętować. Dopiero w Andersie powoli się tego uczę (śmiech). Może wynika to z tego, że dla mnie zawsze najważniejsza była praca. Nawet po jakimś sukcesie, przechodziłem szybko do podsumowań, przemyśleń i refleksji, na temat tego, co można poprawić. Jednak ludzie z Andersa pokazują, że czasem warto się zatrzymać i uczcić jakieś wydarzenie, firmowy sukces, a na pewno urodziny.

Skąd hotelarstwo?

Z wykształcenia jesteś ekonomistą. Do hotelarstwa trafiłeś przypadkiem, rozpoczynając pracę przy organizacji wydarzeń sportowych w Hotelu Anders. Jak do tego doszło? Czy to miała być praca na tzw. chwilę?

Rzeczywiście hotelarstwo – dopóki nie podjąłem pracy w Andersie – znałem tylko z amerykańskich filmów. W związku z moim wykształceniem, zawsze chciałem realizować się w bankowości i finansach. Dużo o tym czytałem, pasjonowałem się tym i przyznam, że będąc na studiach nie wyobrażałem sobie innej drogi. Pochodzę z regionu Powiśle, jednak studia kończyłem w Olsztynie. Tu poznałem swoją przyszłą żonę oraz przyjaciół, m.in. Tomasza Dowgiałło. Gdy po studiach szukałem pracy – oczywiście w finansach – Tomek zwrócił się do mnie z ofertą. Zaproponował sezonową pracę przy organizacji Mistrzostw Europy do lat 23 w Siatkówce Plażowej, które miały odbyć się w Starych Jabłonkach. Ponieważ wydawało mi się, że z Tomaszem nadajemy na tych samych falach, a samo wydarzenie może być ciekawym doświadczeniem, zgodziłem się.

Po tym turnieju, Hotel Anders dostał propozycję organizacji Turnieju Światowego w Siatkówce Plażowej FIVB World Tour, a to wydarzenie było bardzo wysokiej rangi. Nie było takiego w Polsce ani w naszej części Europy. Poza tym, w związku z uruchomianiem w 2004 roku nowej części hotelu, dającej dodatkowe 50 pokoi, właściciele poszukiwali ludzi do zespołu, m.in. do działu marketingu i sprzedaży. Zaproponowano mi pracę w tej sekcji. Przyznam, że było to dla mnie na rękę, ze względu na plany prywatne.

Przeprowadziłem się do Olsztyna i zacząłem pracę w branży, o której nie miałem pojęcia (śmiech). Muszę podkreślić, że nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie cztery osoby. Na pewno pan Andrzej Dowgiałło, który od wielu lat związany jest z branżą hotelarską oraz turystyczną i który na mojej drodze zawodowej przekazywał mi swoją wiedzę i dzielił się doświadczeniami. Oczywiście Tomka Dowgiałło, który mi tę pracę zaproponował i pokazywał hotelarstwo z trochę innej strony. Natomiast pracy u podstaw, czyli hotelarstwa operacyjnego uczyły mnie dwie Panie – kierowniczka recepcji Anna Rataj i kierowniczka gastronomii Barbara Sławecka, które doświadczenia zdobywały w pierwszych hotelach na Warmii i Mazurach i które miały podstawy solidnego fachu.

Osobiście bardzo chciałem czerpać od nich wiedzę. Zależało mi, aby jak najwięcej się dowiedzieć, nauczyć. Dużo pytałem, podglądałem. Interesowały mnie różne mechanizmy, np. jak wycenia się menu, choć wtedy niekoniecznie musiało mnie to interesować. Chciałem jednak móc robić to szybciej, samodzielnie, nie czekając, aż ktoś inny dla mnie to zrobi. Poza tym wydawało mi się, że jeśli choć po części zrozumiem funkcjonowanie tych dwóch działów – recepcji i gastronomii, będę swobodniej poruszać się w kontakcie z innymi sekcjami obiektu.

Przebieg kariery

Czerpałeś wiedzę, uczyłeś się, czyli może miałeś już przemyślenia, że warto zainwestować czas w hotelarstwo i na dłużej się z nim związać?

Od zawsze tak jest, że chcę dobrze wykonywać to, czym się zajmuję. Wtedy akurat zajmowałem się hotelarstwem to chciałem robić to na 120 procent. Trzeba wziąć pod uwagę, że Hotel Anders jest obiektem niezależnym. Nie początku nie było procedur dla pracowników, które są np. w sieciach. Dopiero je tworzyliśmy, czerpiąc trochę od sieci, ale dokładając też specyfikę naszego obiektu i lokalizacji. To wszystko było bardzo wymagające, ale też bardzo mi się podobało. Uczyliśmy się nowego hotelarstwa.

Później zostałeś kierownikiem działu sprzedaży i marketingu, potem dyrektorem…

Pamiętam. To były czasy, które wymagały od nas bardzo ciężkiej pracy. Był rok 2010-2012, kryzys, zmaganie się z dużą, nową konkurencją. Ale daliśmy radę.

W 2013 roku – w tak zwanym międzyczasie, obok wszystkich wyzwań związanych z zarządzaniem hotelem zorganizowaliśmy Mistrzostwa Świata w Siatkówce Plażowej. Jest to dosyć zabawne, bo ten turniej w innych krajach organizowany jest przeważnie przez duże agencje eventowe lub agencje marketingu sportowego. Na pewno nie hotelarzy (śmiech). To było bardzo duże wydarzenie, ale tu znów podołaliśmy.

Sport w hotelu

Skoro o tym wspomniałeś, to zatrzymajmy się przy organizacji wydarzeń sportowych. Przez 16 lat w Starych Jabłonkach, organizowaliście Puchar Świata, a w roku 2013 Mistrzostwa Świata w Siatkówce Plażowej, za którą rok później otrzymaliście nagrodę przyznawaną przez TVP i Przegląd Sportowy (Sportowa Impreza Roku). Jak ten sportowy charakter działalności wpływa na całość funkcjonowania obiektu? Tak jak powiedziałeś, wiążę się to z dużymi wyzwaniami logistycznymi, wieloma zadaniami, ale niewątpliwie można rozpatrywać je w kategorii wielu szans dla hotelu… Czym dla Ciebie są te imprezy?

Sport w Andersie był zawsze. Jest wpisany w nasze DNA. To połączenie pasji – właścicieli i pracowników z promocją hotelu oraz regionu.

Mówimy o tym, że organizacja Mistrzostw Świata w Siatkówce Plażowej, które odbyły się w Starych Jabłonkach w 2013 roku, to duże i ważne wydarzenie. Jednak, aby uzmysłowić jak duże i ważne, warto powiedzieć, że wcześniej ten turniej odbywał się w takich miastach jak Rzym, Moskwa, Klagenfurt czy Rio de Janeiro. Rywalizowaliśmy z najbardziej znanymi turystycznie miastami na świecie. A kto w ogóle wie gdzie znajdują się Stare Jabłonki?

Sportowcy, którzy przybywali na turnieje odbywające się w poprzednich latach, przyzwyczajeni byli, że lądują w mieście, w którym odbywa się impreza. W 2013 roku, przylecieli na lotnisko w Warszawie i musieli jechali trzy godziny, wąskimi drogami, czasem przez las, do celu. Wielu zastanawiało się czy kierowca na pewno obrał dobry kierunek (śmiech). Jednak teraz mogę powiedzieć, że podołaliśmy wyzwaniu. Dowodem na to jest choćby fakt, że zawodnicy wracali do nas drugi raz. Tylko już z całymi rodzinami, aby spędzić urlop…Pełną treść publikujemy w najnowszym wydaniu Świata Hoteli. Kliknij, aby dokończyć lekturę.

© BROG B2B Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp.k.
Dalsze rozpowszechnianie powyższego materiału zabronione.

Karolina Stępniak

Redaktor naczelna Świat Hoteli, redaktor Horecanet.pl, Sweets & Coffee, współorganizatorka Forum Rynku Hotelarskiego PROFIT HOTEL®, dyrektor wydawnicza, współwłaścicielka BROG B2B. Absolwentka wydziału dziennikarstwa Collegium Civitas w Warszawie. Doświadczenie zdobywała w takich pismach jak Gazeta Wyborcza i Życie Warszawy. Z firmą BROG Media (później BROG Marketing i BROG B2B) związana od grudnia 2010 roku. Początkowo jako dziennikarz w czasopismach Świat Hoteli i Nowości Gastronomiczne oraz portalu Horecanet.pl. Od lutego 2013 pełni funkcję redaktor naczelnej Świata Hoteli, a od stycznia 2018 roku dyrektor wydawniczej i współwłaścicielki wydawnictwa BROG B2B. Jest również współorganizatorką Forum Rynku Hotelarskiego Profit Hotel, a także odpowiedzialna za tworzenie portalu Horecanet.pl oraz współorganizację Forum Rynku Gastronomicznego Food Business Forum i Forum Rynku Kawiarni, Cukierni, Lodziarni, Piekarni Sweets & Coffee. Jest także wykładowczynią i członkinią Rady Biznesu Szkoły Głównej Turystyki i Hotelarstwa Vistula. Interesuje się polskim rynkiem hotelarskim i gastronomicznym. Prywatnie uwielbia sport, w szczególności bieganie, poza tym dobrą kuchnię i polskie kino. Szczęśliwa partnerka i mama Łucji.

Opublikowano: 10.01.2023
Aktualizacja: 10.01.2023