Komentuje Jagna Niedzielska, kucharz, propagatorka trendu zero waste
[SPECJALNIE DLA NAS] Akt zobowiązuje sklepy wielkopowierzchniowe do przekazywania niesprzedanej żywności organizacjom charytatywnym. Takie działanie ma być dokonywane na podstawie umowy pisemnej lub elektronicznej pod rygorem nieważności. Należy zaznaczyć, że dotychczas działo się to dobrowolnie. Zobowiązanie dotyczy sklepów wielkopowierzchniowych powyżej 400 mkw, a po dwóch latach zejdzie do 250 mkw. Banki Żywności szacują, że dzięki ustawie będzie można ocalić nawet o 100 tysięcy ton żywności więcej niż dotychczas.
Ustawa dotyczy wszystkich produktów oprócz alkoholu. Warunkiem koniecznym do oddania takiej żywności jest to, żeby była w terminie ważności. Mamy dwa terminy ważności „należy spożyć do” oraz „najlepiej spożyć przed”. Według Federacji Banków Żywności wiodącym powodem wyrzucanej przez nas żywności jest przeoczenie tej daty lub unikanie produktów bliskich końca dat. Tymczasem data „najlepiej spożyć przed” w przypadku niektórych produktów w moim przekonaniu mogłaby zniknąć. Można by stworzyć grupę produktów „bez daty”, np. herbata, kawa, ryż, suchy makaron, sól, mąka. W zamian za to, na opakowaniach powinny pojawić się zapisy, jak taką żywność odpowiednio przechowywać, żeby można było z niej korzystać, aż do pełnego zużycia. Uważam, że byłby to kolejny i znaczący krok w niemarnowaniu żywności.
Wracając do ustawy, przewiduje ona kary pieniężne, które będą wycelowane w kierunku sklepów, które nie podejmą się obowiązku podpisania takiej umowy, czyli nadal będą odsyłać taką żywność do utylizacji. To 10 groszy za każdy kg zmarnowanej żywności.
Skala wyrzucanej żywności jest ogromna i dotyczy wszystkich, rolników, producentów żywności, sektora handlu żywnością, jak i konsumentów. Ustawa mimo tego, że obejmuje same sklepy wielkopowierzchniowe może mieć ogromne znaczenie dla zmniejszenia wyrzucanej żywności. Nie możemy zapomnieć, że wyrzucanie oraz utylizacja prowadzi do emisji ogromnych ilości CO2, które zagrażają środowisko, a w tym rolnictwu, produkcji żywności. Rozpoczęcie walki z marnowaniem od sklepów wielkopowierzchniowych wydaje się słuszne. W ustawie pojawia się zapis, który zobowiązuje sklepy do organizowania dwutygodniowych kampanii w skali roku, we współpracy z organizacją partnerską na rzecz poszerzania świadomości konsumentów. Walka z niemarnowaniem żywności w Polsce tak naprawdę dopiero się rozpoczęła. Miejmy nadzieję, że kolejne kroki będą dotyczyć gastronomii. W tym wypadku walczymy z przepisami, które nie zachęcają restauratorów do zajmowania się nadwyżką żywności, która zostanie zmarnowana. Z drugiej strony na rynku pojawiły się aplikacje takie jak Foodsie lub Too good too go, które dają możliwość sprzedawania w dużo niższej cenie jedzenia, które za moment mogłoby się zmarnować.. Uważam, że skala współpracy z takimi aplikacjami pokaże czy restauratorom chce się walczyć z marnowaniem żywności. Pamiętajmy jednak, że nadwyżka żywności w gastronomii wynika z różnych błędów, np. nieodpowiednie towarowanie, magazynowanie oraz sprzedaż. Bez wątpienia brakuje nam w tym zakresie edukacji.
Ustawa o marnowaniu żywności powinna dotyczyć również gastronomii, natomiast przepisy powinny być osobne dla sklepów powierzchniowych i osobne dla gastronomii. Ze względu na różniącą się charakterystykę działań. Nie widzę możliwości ujednolicenia tych zasad w tym wypadku, nawet jeśli chodzi o dwutygodniowy wymóg organizowania kampanii edukacyjnej. Tak naprawdę element edukacyjny powinien być na stałe wpisany w charakterystykę działań miejsc związanych z żywnością, jej produkcją oraz handlem.
Komentarz powstał na potrzeby:
NOWOŚCI GASTRONOMICZNE – WRZESIEŃ / PAŹDZIERNIK 2019
> kliknij, aby się zapoznać się z pełnym wydaniem <
© BROG B2B Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp.k.
Dalsze rozpowszechnianie powyższego materiału jest zabronione.