[SPECJALNIE DLA NAS] Otwarcie Holiday Inn Gdańsk – City Centre nastąpiło latem 2019 roku, czyli kilka miesięcy przed wybuchem pandemii. Hotel bardzo szybko musiał zweryfikować i zmienić przyjętą na początku strategię. Jak przyznaje Magdalena Suliga, General Manager – nie będąc odmiennego zdania niż większość hotelarzy – czas był trudny, ale pokazał siłę i kreatywność zespołu. W rozmowie z nami opowiedziała o największych wyzwaniach, przewidywaniach dotyczących sezonu oraz o tym, czego nauczyły ją ostatnie dwa lata.
Jak może Pani podsumować pierwsze lata działalności hotelu? Przypadły one niestety na nieciekawe czasy…
Hotel otworzyliśmy w czerwcu 2019 roku z wielkim sukcesem. Jest to pierwszy hotel sieci IHG na pomorzu, dodatkowo w tak fantastycznej lokalizacji, więc otwarcie było dużym wydarzeniem. Niestety początek 2020 roku przyniósł COVID-19 i w związku z tym musieliśmy bardzo szybko zweryfikować nasze plany i strategie.
Musieliśmy zmierzyć się z wieloma wyzwaniami, w tym także personalnymi. Z 80 osób, które były zatrudnione zostało nam 40. W nowym realiach staraliśmy się funkcjonować jak najlepiej i dostosować nasze oferty do potrzeb gości oraz obowiązujących restrykcji.
Jak w takim razie prezentuje się obecna sytuacja? Czy ten rok jest lepszy niż poprzedni?
W naszym wypadku porównywanie rok do roku jest trudne. Hotel funkcjonował w normalnym trybie tylko przez siedem miesięcy. Późniejsze lata to pandemia i restrykcje, które pojawiały się z dnia na dzień. Działalność hotelu w ostatnich co najmniej 30 miesiącach była nieprzewidywalna i wymagała od nas dużej kreatywności oraz niestandardowego myślenia, a także szybkiego adaptowania hotelu do zmieniających się wymagań i obostrzeń. Mierzyliśmy się z takimi wyzwaniami jak choćby serwowanie posiłków. Musieliśmy stworzyć logistykę dostarczenia jedzenia do 240 pokoi, mając na stanie kilka wózków do room serwisu i jedną windę transportową. Trzeba było szybko podejmować decyzję, aby nie stracić żadnego gościa. Muszę przyznać, że dużą rolę w tym czasie odegrało doświadczenie naszego zespołu. Dzięki niemu udało nam się podołać tym wyzwaniom.
Był to ciężki czas, ale pokazał nam siłę naszego zespołu i jego niezawodność, uwypuklił także kreatywność naszych pracowników. Ludzie poczuli, że są słuchani, a ich pomysły wdrażane w życie z dużym sukcesem. Dziś hotel to świetnie funkcjonująca maszyna, zgrany zespół, który z tych trudnych doświadczeń wyszedł
zwycięsko.
Magdalena Suliga o zarządzaniu
W jaki sposób ostatnie zdarzenia, które nas dotknęły, a branżę hotelarską szczególnie, wpłynęły na Panią jako menadżera?
W tych trudnych czasach najważniejsze jest dla mnie, aby zachować spokój. Podczas pandemii nie wiedzieliśmy jakie będą restrykcje, jak długo będziemy zamknięci, czy będą dofinansowania do działalności. Każdy pracownik patrzył na mnie jak na osobę, która odpowie na pytanie: Co będzie dalej? Dla mnie osobiście był
to ciężki czas. Musiałam schować swoje bolączki czy poczucie niepewności i pokazać spokój.
Następną kwestią, była silna integracja z zespołem. Wspólnie rozmawialiśmy o nowych rozwiązaniach i wdrażaliśmy je w hotelu. Komunikacja miedzy mną i innymi pracownikami zdecydowanie się uprościła. Każdy mógł osobiście zwrócić się do mnie z pomysłem. To na pewno, na nowo, zbudowało siłę naszego
zespołu.
W tym czasie musiałam nauczyć się jeszcze szybszego, natychmiastowego podejmowania decyzji. Poza tym musiałam znaleźć sposób na zmotywowanie pracowników. Przeważnie najlepszymi bodźcami są awans lub premia, jednak w ówczesnej sytuacji nie było mowy o żadnym z nich. Motywacją mógł być uśmiech, dobre słowo, wsparcie. Tłumaczyłam też pracownikom np. z działu sprzedaży, aby
utrzymywali kontakt z gośćmi, mimo, że hotel był zamknięty.
Aby nawiązali bliższe relacje, zadzwonili i porozmawiali o tym co słuchać, jak sobie radzą z pandemią, pracą w domu itd. Widzimy, że takie działanie z naszej strony przyniosło bardzo
duże efekty.
Mówiła Pani, że musiała pokazywać spokój i opanowanie mimo ciężkiej sytuacji. A jak Pani radziła sobie z tym wszystkim? Skąd czerpała siłę?
Tak, jak już wspomniałam kilka razy, ten okres był dla mnie – jako menadżera i po prostu człowieka – bardzo ciężki. Może to, co powiem, wyda się banalne, ale bardzo pomogły mi wieczorne spacery z psem. Wcześniej były dodatkowym obowiązkiem, którego nie znosiłam (śmiech). Po całym dniu pracy nie były wymarzonym zadaniem. Nie uważałam tego…Pełną treść publikujemy w najnowszym wydaniu Świata Hoteli. Kliknij, aby dokończyć lekturę.
© BROG B2B Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp.k.
Dalsze rozpowszechnianie powyższego materiału zabronione.