[SPECJALNIE DLA NAS] To nie było zwykłe spotkanie i standardowa rozmowa o rynku czy inwestycjach. Inaczej przecież być nie mogło. W obliczu wojny i z takim człowiekiem jak Władysław Grochowski. Niezwykle empatycznym, wrażliwym, ale też stanowczym w swoich poglądach, zdecydowanym w działaniu. Za każdym razem to dla mnie ogromna przyjemność i zaszczyt. Mam nadzieję, że lektura tego wywiadu będzie dla Państwa inspiracją, pretekstem do głębszych przemyśleń, być może zmian…

Karolina Stępniak: Zawsze, gdy się spotykamy, wita mnie Pan optymistycznie. Jak Pana nastrój w związku z otaczającą nas rzeczywistością?
Władysław Grochowski: Nadal staram się myśleć pozytywnie, jednak teraz rzeczywiście pojawiło się wiele wątpliwości. W święta (Wielkanocne – przyp. red.) oglądałem telewizję i to niestety nastroiło mnie dosyć negatywnie. Zastanawiam się, dokąd zmierza świat. Czy nasze elity polityczne prowadzą nas w dobrym kierunku. Cały czas męczy mnie myśl, dlaczego do tej wojny w ogóle doszło. Dlaczego musi być tyle ludzkich tragedii, które zostaną na lata. Dlaczego interesy decydują o tym, w jakiej rzeczywistości żyjemy. Muszę jednak przyznać, że gdy myślę o ludziach, którzy otworzyli swoje serca i domy, uruchomili oddolne inicjatywy, aby pomóc uchodźcom czuję nutę optymizmu i dumy. Mimo wszystko wierzę w kondycję człowieka.
KS: Jak to wszystko wpłynęło na Pana jako człowieka i przedsiębiorcę?
WG: Na pewno mnie zmieniło. Zawsze byłem człowiekiem beztroskim i nie sądziłem, że kiedyś jakaś sytuacja zmieni moje podejście. Po 24 lutego tak się stało. Zacząłem nieustannie zastanawiać się czy moja działalność i firma prowadzona jest w odpowiedni sposób, czy ja jako przedsiębiorca i człowiek, zmierzam w dobrą stronę. Teraz jeszcze bardziej niż kiedykolwiek zastanawiam się czy cel – którym przy prowadzeniu firmy jest zarabianie pieniędzy – w ogóle ma sens.
Władysław Grochowski o materializmie
KS: Z tego na ile udało mi się Pana poznać, zawsze miałam wrażenie, że do rzeczy materialnych nie przywiązywał Pan zbytniej wagi. Ważniejsze zdecydowanie były zdrowie, szczęście, a także drugi człowiek…
WG: Tak. Myślę cały czas o tym, co mogę zrobić. Jak mogę pomóc, czy mam możliwości choć w niewielkim stopniu wpłynąć na poprawę samopoczucia ludzi, którzy cierpią. Trudno jest mi zmagać się z obecną sytuacją. I ciężko choć na chwilę o niej zapomnieć… Tak samo czuję się w odniesieniu do tego, co dzieje się na granicy z Białorusią. Dla mnie to niezrozumiałe. Jeżeli dla nas podstawową wartością nie będzie drugi człowiek, to jest to niebezpieczne. Coś z nami jest nie tak. Jeśli jako ludzkość nie jesteśmy w stanie temu zaradzić, to możemy mówić o tragedii człowieczeństwa. Ludzie przejawiają jakiś dziwny patriotyzm lub boją się, że coś stracą. Bo co, za paliwo więcej zapłacą?! Jak tu w ogóle można cokolwiek porównywać. Życie ludzkie do ceny benzyny?! Te problemy będą, jeśli my nie cofniemy się i nie zaczniemy patrzeć na to wszystko na nowo.
KS: Wiele, trudnych egzystencjalnych przemyśleń… Jak w tym wytrwać. Czy coś Panu pomaga, koi?
WG: Głównie ludzie, którzy mnie otaczają, pomagają mi przetrwać. I to Ci, którzy często sami zostali pominięci, wykluczeni. Oni zachowali wartości i pokazują nam, jak można żyć, cieszyć się z najmniejszych rzeczy. Natomiast elity pogubiły się. Świat został doprowadzony do stanu, w którym pieniądze i interesy decydują o tym, że toczą się walki, giną ludzie. Dokąd zmierza człowieczeństwo? Czy ma sens gromadzenie majątków, skoro i tak później zostajemy z jedną reklamówką. Czy ma sens zdobywanie i wytwarzanie kolejnych rzeczy materialnych, które później momentalne są niszczone. Zabytki, które przetrwały kilkaset lat temu, o które dbano, nagle są równane z ziemią. Relacje między narodami również są niszczone. Stawianie murów jest bezsensu. Świat jest strasznie podzielony i nie może nic zrobić!
KS: Albo czasami nie chce…
WG: Bo są powiązania, zależności. Zarabianie pieniędzy, robienie fortun – czy to nam daje szczęście? Czy to naprawdę powinno być tak ważne, skoro może przyjść taki moment, że w sekundę wszystko tracimy.
Prezes Arche o ludziach
KS: Niekiedy pozostają tylko relacje międzyludzkie.
WG: Choć one też często są niszczone. Przez propagandę i różne układy. Jednak my jako Arche staramy się dbać o relacje, drugiego człowieka. Dajemy od siebie, ile możemy. Przyjęliśmy do naszych obiektów kilkaset osób. Szykujemy mieszkania do długiego zamieszkania dla kilku tysięcy. Nie wiem czy dostaniemy na realizację tego jakieś pieniądze, ale na to nie liczymy. Nic się nie stanie, jak nam trochę ubędzie. Jedynym słusznym wyjściem jest działanie.
Jestem bardzo zadowolony ze swoich ludzi w firmie. 24 lutego założyliśmy 16 sztabów. Każdy zaangażował się jak mógł. Ludzie byli oddani, pomocni. To jest najistotniejsze, że jesteśmy potrzebni. Że możemy coś od siebie dać. Dobro wspólne jest ważniejsze niż dobro własne. Ci, którzy się dzielą, są szczęśliwsi od tych, co mają dużo, ale zachowują to tylko dla siebie. Materializm nas gubi. Jak nic nie zrobimy zginiemy w śmieciach, w konsumpcjonizmie, z problemami psychicznymi.
KS: To co Pan robi wraz ze współpracownikami, to najczystsze świadectwo człowieczeństwa, jego elementarnych wartości, poświęcenia, oddania, miłości do ludzi, a także chęci bezinteresownej pomocy. Jesteśmy wszyscy z Państwa bardzo dumni jako obywatele tego Państwa, hotelarze, sąsiedzi. Tymczasem są tacy, którym ciągle nie wystarcza…
WG: Kupowanie, zdobywanie – to ich ciągle nakręca. Do szczęścia niewiele nam potrzeba. Rzeczywiście ludzie, którzy odczuli biedę w dzieciństwie, ja też do nich należę, chcą poprawić swoją sytuację i wreszcie żyć w godnych warunkach. Wtedy trudno jest im się zatrzymać. Bogaty świat nie rozwiązał podstawowych problemów. Głodu, nierówności, uchodźców. Mała cząstka środków przeznaczonych na wojnę, starczyłaby rozwiązać tak wiele z nich.
KS: Po pandemii mieliśmy wiele nadziei, że ten czas wpłynie na nas, w obszarze wartości, jakoś pozytywnie. Wojna nas zmieni – to pewne. Czego się teraz w końcu nauczymy?
WG: Cały czas się uczymy, ale mamy krótką pamięć. Opaczność nad nami czuwa. Gdy się pogubimy „dostajemy po głowie”, ale może w końcu sami powinniśmy zacząć myśleć…Pełną treść publikujemy w najnowszym wydaniu Świata Hoteli. Kliknij, aby dokończyć lekturę.

© BROG B2B Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp.k.
Dalsze rozpowszechnianie powyższego materiału zabronione.